Respect My Way

HISTORIE

Rozmowa 28

Kierowca: Krzysztof Kubiak

Co Pana skłoniło, żeby zostać zawodowym kierowcą?

Ja mam 66 lat, ten pomysł pojawił mi się bardzo wcześnie, bo poszedłem do szkoły samochodowej. Wtedy było tak mało aut że to było bardzo atrakcyjne,  zdawało się człowiekowi, że chwycił Pana Boga za nogi! Po samochodówce zrobiłem ukierunkowanie. Mieliśmy tę szkołę samochodową 20 km od mojej miejscowości, więc wiedziałem że tam pójdę.

A czy ktoś z rodziny był wcześniej kierowcą?

Nie nie, jestem pierwszy w rodzinie jako kierowca. Ten pomysł w sumie też był po części mojej żony. Żona powiedziała, że trzeba zarabiać pieniądze! Ale mi Pani teraz przypomniała jak to było strasznie dawno temu, zrobiło mi się sentymentalnie!

Co panu się podoba w tym zawodzie?

Hmm… niekoniecznie śniadania je się o 9 rano. Nie ma w tej pracy takiej sztywnej systematyczności, ten czas pracy jest dowolny. Kiedyś było tak -nie chciałbym tutaj jakiś wielkich słów użyć – ale  kiedyś było bardziej romantycznie, bo nie było takiego pędu. Gdybym teraz miał zaczynać, to by było może gorzej się przyzwyczaić. Te stopniowo pojawiające się zmiany były dobre, nie wszystko zmieniło się na raz. Kiedyś kierowca miał dużo swobody.

Co mógłby pan zmienić? Co się panu nie podoba w tej pracy?  Ma pan ogromne doświadczenie, więc pewnie przytoczy pan tutaj dużo punktów.

Poprawiłbym z pewnością nas jako ludzi, gdybym miał coś poprawiać. Nie tylko w transporcie, ale i ogólnie, ludzie są dla siebie niemili. Zanim pani zadzwoniła, to miałem taką sytuację, że przed moim autem stali mężczyźni i się wyzywali. Chyba trochę więcej kultury bym tchnął w ludzi. Ponadto brakuje parkingów dobrej jakości. Brakuje nam teraz też takiego poczucia, że ktoś “stoi za mną”. Praktycznie czuję się sam. Przykładowo Anglia – złapią mi emigranta i to ja jestem winien. Nieważne, że oni mają helikoptery, łodzie podwodne, pontony, skutery. Kierowca powinien pilnować granic dla Anglii. Nie ma tam tłumaczenia,  nie ma linii obrony. Jeśli mnie okradną na parkingu, jestem pierwszym podejrzanym. Nie czuję takiego wsparcia, nie mam  takiego poczucia, że ktoś stoi za mną. Nie czuję, żebym miał prawo do głosu w tym temacie. Czuję, że niewiele jest ode mnie zależne, ponieważ mam za zadanie jedynie przewieźć towar z A do B, ale jestem najbliżej tego towaru, więc kierują we mnie wszystkie podejrzenia. Nawet jeśli coś okaże się być uszkodzone –  ja nie wiem, czy to było uszkodzone, ale zakłada się od razu, że to ja uszkodziłem.

Duża odpowiedzialność na panu spoczywa.

To prawda. Miałem taką sytuację, że byłem pierwszym autem na autostradzie i rzucili mi drągi. Akurat im się udało, ja się zatrzymałem. To było po francuskiej stronie. Stanęliśmy na urzędzie celnym. To było latem, więc wszyscy w krótkich spodenkach byli. Samochody wtedy zabrali do sprawdzenia celnego. My staliśmy pod taką budą i największy żal to był taki, że tych emigrantów zaprowadzono do takiego szklanego pomieszczenia, przydzielono im adwokata, wyjaśniono im jakie mają prawa. Później przysłano też do nich lekarza i podano im posiłek. Mnie nawet nie wpuszczono do pomieszczenia i nikt mi pieniędzy nie oddał za zmarnowane godziny. Poświęciłem pięć godzin na kontrolę celną. Nawet mnie nie przeproszono.
Nie jest to lekka praca. Wiadomo, że to życie rodzinne też jest takie troszkę inaczej poukładane. Inaczej je układaliśmy w latach siedemdziesiątych, wtedy częściej się bywało w domu. Później oczywiście zaczęła się międzynarodówka. Teraz to już nawet nie umiem w kraju mieszkać, ani w domu. Aktualnie jestem już na polskiej emeryturze. Jeszcze rok muszę pracować, żeby dostać także niemiecką emeryturę, bo pracuję po niemieckiej stronie. Ja mam staż 42 lata po ślubie, ale jeszcze z żoną nie byłem nawet tydzień razem. Unikałem wszelkich problemów, interesowała mnie rzeczywistość drogowa.  Żona się wszystkim zajmowała, a ja się do tego przyzwyczaiłem. Teraz nadchodzi nowy tryb życia i trochę się tego obawiam.

Tak jak Pan opowiada, to chyba miesiąc miodowy dopiero przed państwem!

Chyba 10 lat temu moja córka wychodziła za mąż. Późnym wieczorem na weselu były podziękowania dla rodziców. Wszyscy nam składali życzenia. Moja żona to skomentowała przy całej sali, że w życiu córki uczestniczyłem jedynie kilka razy i pojawiam się tylko na najważniejszych uroczystościach, więc nie ma za co mi dziękować.

To niezła reklama dla Pana!

Wszyscy mieli mnie za takiego dobrego ojca, ale tak to mniej więcej wyglądało niestety… Zapewniałem całe życie moim dzieciom byt. Tak sobie jakoś radziliśmy. To był też ten plus tego zawodu między innymi – wysoka pensja

Czy miał Pan jakąś sytuację, którą pan szczególnie zapamiętał na przestrzeni tego całego swojego doświadczenia? Coś przyjemnego, coś nieprzyjemnego?

Kiedyś Litwina przechowałem trzy dni w aucie, bo była minusowa temperatura. To były lata 90.  Jeszcze była dziewiątka, autostrada niemiecka, dwupasmowa. Cieszę się, że mogłem mu wtedy pomóc. Jeśli chodzi o mnie, kolega po mnie przyjechał w dniu wigilii. Przyjechał po mnie w okolicy Opola. To nie było takie proste, bo nie było telefonów komórkowych. Aby się z tym kolegą skontaktować, musiałem znaleźć telefon i zadzwonić tak, aby ktoś temu koledze tę informację przekazał. To trwało dużo czasu, dziś byłoby to o niebo łatwiejsze. Wie Pani, wtedy były dzieci małe i człowiek ciągnął do rodziny, chciało się spędzać święta w domu…

Serdecznie Panu dziękuję za ten wywiad. Życzę szerokiej drogi i szczęścia na emeryturze!

Pozostałe historie

Rozmowa 29

Kierowca: Jarosław Frej Co pana skłoniło do zostania kierowcą zawodowym? Myślę, że zadziałały dwa aspekty.

Czytaj dalej »

Rozmowa 28

Kierowca: Krzysztof Kubiak Co Pana skłoniło, żeby zostać zawodowym kierowcą? Ja mam 66 lat, ten

Czytaj dalej »

Rozmowa 27

Kierowca: Karolina Jaśkowska Jak to się stało, że zdecydowała się Pani na pracę jako kierowczyni

Czytaj dalej »