Kierowca: Karol Głowacki
Za co Pan lubi swój zawód?
Najbardziej lubię swój zawód za to, że daje mi dużo wolności. Wsiadam w auto i jadę. Jest to prosta praca, ale też wymaga skupienia i zaangażowania – muszę dbać o swoje bezpieczeństwo i innych uczestników ruchu. Podoba mi się to, że nie znając tej branży mogę w krótkim czasie “dorobić się”. W tym celu zostałem kierowcą. Chcę zrealizować swoje cele.
A jakie ma Pan cele, które zrealizuje Pan dzięki pracy “za kółkiem”?
Hmm… moim największym marzeniem jest kupienie sobie mieszkania lub domku w Hiszpanii. Marzy mi się, żeby się tam przeprowadzić kiedyś z moją dziewczyną. Dzięki tej pracy sporo udaje mi się odłożyć pieniędzy i to marzenie staje się realne! Bardzo mnie to ekscytuje, bo myślałem, że jest to nie do zrealizowania.
Czyli radzą sobie Państwo z rozłąką podczas tras?
Na ogół radzimy sobie. To nie jest łatwe, wiadomo… ale staramy się myśleć o pozytywnych aspektach tej sytuacji. Moja dziewczyna jest w trakcie robienia doktoratu, więc też dużo czasu potrzebuje na naukę. Często do siebie dzwonimy na kamerce, więc jakoś w ten sposób staramy się zrekompensować brak obecności. Kiedy już się widzimy, jesteśmy za sobą stęsknieni i to też jest na swój sposób fajne.
Domek w Hiszpanii… czyli lubi Pan zwiedzać? Czy jest to z jakiegoś powodu konkretny kierunek?
Mam tam akurat kilka znajomych osób i dzięki temu byłoby mi łatwiej tam się zaklimatyzować. To dzięki mojemu koledze, który tam mieszka, zostałem zawodowym kierowcą. Polecił mi firmę i jestem bardzo zadowolony. Wcześniej pracował tam jego ojciec. Jest to mała firma, ale dość ugruntowana lokalnie, więc czuję się stabilnie, jest mi wygodnie.
Jakie są zatem minusy tej pracy? Czy na coś Pan narzeka?
Ta praca niestety nie jest na dłuższą metę dobra dla ciała. Ciągłe siedzenie jest obciążające dla kręgosłupa, pleców i tak dalej. Nie wyobrażam sobie tak pracować kilkanaście lat w tej jednej pozycji przy kierownicy. Praca kierowcy zawodowego da mi spore możliwości na przyszłość, ale nie wiążę się z tym na długo. Co nie zmienia faktu, że to lubię. Podziwiam osoby, które pracują w ten sposób całe życie – ja bym chyba nie mógł. Koledzy przestrzegali mnie, żebym przed podjęciem pracy dobrze sprawdził auto, bo stan techniczny często wiele pozostawia do życzenia i można się potem nieźle nadenerwować. Moje na szczęście nie jest w najgorszym stanie.
Czy coś Pana zaskoczyło pozytywnie lub negatywnie podczas trasy?
Kilka razy miałem farta, jeśli chodzi o postój. Trafiam zazwyczaj w fajne miejsca, gdzie akurat są dostępne prysznice i inne niezbędne rzeczy do utrzymania higieny. Czasami trudno o to niestety. Na takie wypadki jestem już przygotowany, ale nie jest to przyjemne, kiedy trzeba się umyć pod prysznicem turystycznym. Staram się jednak nie narzekać, tylko myśleć o moim celu. Lubię też zwiedzać i jeśli mam na to czas – wykorzystuję tak moje przerwy. Zwiedziłem już kawałek Włoch i dużą część Niemiec. Mam kilka swoich ulubionych knajp i jeśli jadę do tego samego punktu, staram się jeść w tych “zaufanych” miejscach.
Czy jest coś, czego mógłby Pan życzyć przyszłemu kierowcy zawodowemu?
Na pewno żeby się zastanowił nad celem swojej pracy, bo praca bez celu jest smutna po prostu. Jeśli nawet nie lubi się swojej pracy, ale ma ona cel – jest do zniesienia. Poza tym ze swojej strony polecam się też zastanowić nad aktywnościami, żeby się nie “zasiedzieć” na fotelu.
Dziękuję za wywiad i życzę spełnienia marzeń!