Kierowca: Mateusz Kozak
Co przyczyniło się do tego, że dziś jest Pan zawodowym kierowcą?
Po prostu polubiłem to robić. Jeżdżę już od 5 lat – najpierw przez krótki czas się przyuczałem, a potem rozpocząłem pracę w Transsped i jestem tu do dziś. Jeżdżę po całej Europie, ale najczęściej odwiedzam Włochy.
Jakie widzi Pan zalety pracy jako kierowca?
Wydaje mi się, że największym plusem jest samodzielność. Lubię to, bo jestem “sam sobie szefem”. Dostaję oczywiście czas na wykonanie danego zadania, pracę do wykonania, ale to ja decyduję jak to zorganizuję. Mogę sam to sobie wszystko zaplanować.
Lubi Pan zwiedzać?
Bardzo! Lubię być każdego dnia w innym miejscu. Nie chciałbym pracować gdzieś, gdzie codziennie musiałbym chodzić do tego samego miejsca. Jak tylko mogę i mam chwilę wolnego, staram się poświęcić to na zwiedzanie. Poznaję inne kraje, inną kulturę. To sprawia mi dużo przyjemności. Ostatnio udało mi się odwiedzić Mediolan.
Co poprawiłby Pan w pracy kierowcy?
Chciałbym na pewno czuć się bezpieczniej. Zdarzają się czasami kradzieże paliwa i mienia. Jeśli sami o siebie nie zadbamy i nie przypilnujemy, to niestety nikt tego za nas nie zrobi. Minusem też jest oczywiście długi czas poza domem. Rozłąka z rodziną i znajomymi nie jest łatwa, a połączenie się przez Internet wcale nie wystarcza. Chciałbym też, aby każdy mimo wszystko szanował nasz zawód, bo czasami łatwo jest oceniać jak się nigdy nie prowadziło takiego dużego zestawu. Ludziom czasami brakuje wyobraźni i niestety też szacunku.
Ma Pan już dość długi “staż za kółkiem”. Czy zdarzyła się Panu jakaś szczególna historia?
Tak, pamiętam jedną. Była okropna śnieżyca, drogi zasypane. Chciałem sobie ułatwić życie i pomyślałem, że łatwiej mi będzie pojechać przez miasto, gdzie drogi powinny być odśnieżone. Niestety nie były i spotkałem się z ciężką sytuacją na zaśnieżonej górce. Miałem bardzo ograniczone pole manewru, a na dodatek wokół mnie poruszały się samochody osobowe, co wcale mi nie ułatwiało sprawy. Musiałem na nie dodatkowo uważać. W końcu się zsunąłem i zakopałem. Przez długi czas nikt nie chciał mi pomóc, aż w końcu podjechał do mnie kierowca samochodem osobowym. Próbował mi pomóc, nie poddawał się, ale oboje wiedzieliśmy, że to się nie uda. Mimo wszystko był to bardzo miły gest z jego strony.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę samych szerokich tras!